Artykuł w wersji 1.3.12.01.19
Zacznę od tego, że nie bardzo wiedziałem do jakiego działu dodać ten artykuł. Finalnie trafił do Poradników i sprawdzonych rozwiązań, a to dlatego, że zawiera po części moje przemyślenia i uwagi na temat różnych sprzętów, jakie posiadałem. Cały tekst jest w zasadzie dla mnie, żebym to pamiętał, jednak wplotłem w niego właśnie te opinie, które może komuś będzie chciało się poznać i poczytać.
Napisałem dodatkowo artykuł dotyczący samych telefonów komórkowych. Nie będę go tutaj powielał, a jedynie zamieszczam linka, gdyż opublikowałem go na łamach blogów dobreprogramy.pl – artykuł jest zatytułowany Huawei P9 – geneza. Serdecznie zapraszam do lektury, jest tam cała historia moich przygód z GSM.
Nie wszystko pamiętam, mogłem coś pominąć, pomylić kolejność itp. Proszę mi więc wybaczyć za niedociągnięcia 🙂
Końcówka lat 80.
W czasach, gdy w Polsce mało kto miał komputer, a o Internecie nikt nie słyszał – miałem to szczęście, że z komputerami się już spotkałem. Mój tata pracował wtedy w jednej ze znanych firm informatycznych i czasami zabierał mnie do pracy. Były tam komputery wielkie jak szafy, które były wykorzystywane do skomplikowanych obliczeń. Monitory wtedy wyświetlały obraz w kolorze rubinowym lub zielonym. Ten którego ja używałem był zielony. Pamiętam grę, w której leciało się samolotem nad jadącym pociągiem i spuszczało na niego bomby. Zawsze lubiłem chodzić z ojcem do pracy – mogłem wtedy pograć. Tak rozpoczęła się przygoda z komputerami…
Początek lat 90.
Nie miałem jeszcze własnego komputera, chodziłem do kolegi dwie bramy dalej i graliśmy na Commodore 64. Naszą ulubioną grą była jakaś bijatyka karate 🙂 Oczywiście najpierw trzeba było dostroić całe urządzenie… wkładało się kasetę (identyczną jak magnetofonowa), następnie stroiło się wyświetlane na telewizorze paski za pomocą małego śrubokręta. Gdy wszystko było w porządku można było rozpocząć zabawę…
Któregoś razu ojciec przyniósł do domu komputer – jak na tamte czasy dość mocna konfiguracja. Była to maszyna oparta o procesor Intela 80386 – popularnie zwana 386DX. Komputer miał taktowanie 8MHz, a w trybie Turbo (włączanym przyciskiem) – 33MHz. Problem polegał na tym, że jak włączyło się tryb Turbo to wszystko chodziło znacznie szybciej – czyt. postać w grze zapierniczała nienaturalnie szybko 🙂 Wtedy na moim kompie królował system DOS i gra SUPAPLEX (coś podobnego do PACMANA, ale znaczenie lepsze). Oczywiście gry i programy były na dyskietkach – tych małych 1,44 cala (twardych) i tych dużych 5,25 cala (miękkich) – oczywiście do każdej trzeba było mieć osobą stację dyskietek.
Gry wtedy przegrywało się od kolegi lub chodziło się do PDT (DH Renoma) na najwyższe piętro i kupowało się tam oryginały.
Kolejnym moim komputerem był Intel 80486 zwany również i486 – nie pamiętam dokładnych taktowań, ale chyba w normalnym trybie miał 16MHz. Była to kontynuacja zabawy z 386DX, ale w nieco mocniejszej konfiguracji. Były to czasy Wolfensteina 3-D, Another World, Prince Of Persia.
Pierwszym urządzeniem „mobilnym”, z jakim miałem do czynienia był przenośny (wraz z akumulatorem) telefon mojego ojca. Była to normalnych rozmiarów słuchawka na kablu, z wielkim akumulatorem, noszona w walizce lub montowana w samochodzie (akumulator w bagażniku, słuchawka wpinana przy kokpicie).
Druga połowa i koniec lat 90.
Następnie przyszedł czas na moją pierwszą mocniejszą maszynę. Był to Pentium (chyba MMX) o taktowaniu 133, 166 lub 200MHz – teraz już nie pamiętam, ale te liczby mi się ukazują przed oczami. Kartę graficzną wtedy miałem „wypasioną” – była to S3 Trio + akcelerator graficzny 3Dfx Voodoo. Później miałem nVidia Riva 128. Pojawiły się wtedy pierwsze Windowsy – zacząłem używać Windowsa 95, a później Windowsa 98. Królował wtedy Unreal i Quake II. Pojawiły się CD-ROM’y i czasy się zmieniły. Pojawił się modem analogowy i dostęp do Internetu. Wtedy jeszcze programy i gry brało się z gazet takich jak CD-ACTION itp. W 1999 roku pojawiła się karta GeForce 256, która zmieniła oblicze gier.
W Polsce pojawiła się telefonia komórkowa. Był rok 1998. Zakupiłem wtedy swój pierwszy telefon komórkowy – był to Sagem MC 820 – zakupiony w sieci IDEA (dzisiejszy Orange).
Moimi kolejnymi telefonami były: Nokia 3210, a następnie Nokia 8210.
W sieci Orange jestem do dziś, z tym samym numerem zaczynającym się na 501 🙂
Sagem’a dobrze nie pamiętam, ale był spory. Nokia 3210 – to genialny telefon z wymiennymi obudowami, chyba pierwszy taki model bez antenki – prawdziwy szał. Nokia 8210 to super mały telefonik, który mieścił się do kieszonki na kondomy (tej małej na górze w prawej kieszeni każdych męskich dżinsów).
Początek lat 00.
Miałem wtedy chyba Pentium 3 z taktowaniem 533MHz lub coś podobnego, seria kart graficznych GeForce przechodziła kolejne etapy ewolucji. Królował Counter-Strike – pamiętam wersje 0.9 Beta. Chodziło się do kafejek internetowych na „nocki” i grało do rana z kolegami. Później pojawiła się usługa dostępu do Internetu dla klientów TPSA – nazywała się SDI i miała prędkość ok 115 kb/s co było prawie dwukrotnie szybsze od modemu. Był to jednak stały dostęp do Internetu z jedną opłatą. Następnie pojawiła się Neostrada Plus – miałem wersję 640/160 kb/s – można było grać w CS’a z domu 🙂 Były to czasy schyłku Windowsa 98/98SE i burzliwych przejść pomiędzy Windowsem 2000, a ME (Millennium Edition) – najgorszym w historii MS 🙂 Potem przyszedł Windows XP i wszystko się zmieniło 🙂
Windows 98 to była męczarnia, trzeba było do wszystkiego sterowniki instalować, ciąglę się wieszał, a BSOD to był powszechny widok. Win 2000 był stabilny, ale miałem z nim krótki epizod. Windows ME to największa porażka MS – system bardzo mało stabilny, do tego oporny. XP – każdy zna i każdy ceni.
W kwestii telefonów komórkowych zmieniało się wiele… zamieniłem swoją Nokię 8210 na Siemensa C35
Siemens C35 to był chyba mój pierwszy telefon, na jakim wykonałem transmisję danych WAP (miałem model C35i) 🙂 Bardzo udany model, a bateria trzymała bardzo długo.
Połowa lat 00.
Zaczęły się czasy Battlefielda 2 – jedna z najlepszych gier sieciowych tamtych czasów. Porzuciłem dla mniej sławnego Counter-Strike’a. Miałem wtedy jakiegoś Pentiuma 4 i GF 7800GTX. Bawiłem się w podkręcanie sprzętu itp. Wtedy przyszedł czas na zmianę maszyny i zakupiłem Core 2 Duo E6600. Szybko z 2,4 GHz zrobiłem 3,2 GHz, podkręciłem pamięci i ogólnie kompa miałem bardzo mocnego, karta grafiki to chyba 8800GT, później 9600GSO. To czasy Windowsa Visty – drugiej kuli u nogi MS – zaraz po Win ME. To były dylematy, czy używać nowoczesnej, ale mało stabilnej Visty, czy jednak sprawdzonego XP.
Kilka słów o nowej konfiguracji…
C2D (Core 2 Duo) E6600 – jak na tamte czasy był prawie topowym modelem. Pełną konfigurację można zobaczyć tutaj. Sprzęt podkręciłem podnoszą FSB na 400 i montując monstrualny cooler Scythe Infinity. Pamięci również podkręciłem z 667 na 800MHz. Całość działała stabilnie. Próbowałem też podkręcić na 3,6GHz – procesor działał stabilnie, ale pamięć już nie. Nie miałem wtedy lepszych pamięci, więc wróciłem do 3,2GHz. Core 2 Duo E6600 to naprawdę udana i wydajna konstrukcja.
Po powrocie z USA zapanowała u mnie moda na telefony z klapką i na dobre zagościła marka Motorola. Pierwszym modelem była Motorola V980, następnie RAZR V3, później V235, W220 i w końcu KRZR K1. Potem przesiadłem się na Samsunga i pierwszym modelem był i600, żeby po jakimś czasie zmienić go na G600. Na świecie zaczęła się era iPhone’a.
Kilka słów o Motorolach…
Bardzo przyjemny telefony – przynajmniej tamte modele, które używałem. Zdecydowanie najbardziej „kozackim” była V3 – jak na swoje czasy wyprzedzała designem konkurencję o lata świetlne. Telefony z klapką mają jedną bardzo dużą zaletę – są stosunkowo małe w kieszeni, a zarazem bardzo wygodne w użytkowaniu i mają dość duże ekrany.
Zawiodłem się natomiast na Samsungu i600 – był to model z Windowsem na pokładzie – w wersji 6.5 chyba, ale brandowanej przez Orange. Wrzuciłem czysty soft od MS i telefon dostał nowego kopa – działał o wiele lepiej, niemniej nie był wygodny (tak mi się wtedy zdawało).
Koniec lat 00.
Bawiłem się jeszcze sprzętem, składaniem sprzętu itp., ale nie miałem już czasu na gry. Zmieniłem jeszcze kartę graficzną na GF GTX 260 (55nm, 216ps.), dołożyłem RAM’u i to tyle. Zaczęła się era najlepszego w historii MS systemu operacyjnego, zwanego Windows 7.
Popadłem natomiast w manię iPhone i Apple. Poczciwego Samsunga G600 zamieniłem na iPhone 3G – to było coś! Po roku iP 3G zamieniłem na 3GS i tym akcentem zakończyłem lata 00′
iPhone jak na tamte czasy nie miał żadnej konkurencji, był doskonały pod każdym względem. Z każdym kolejnym modelem, z każdą kolejną aktualizacją coraz lepszy.
Początek lat 10.
Komputer był nadal mocny, więc nie było co zmieniać. Dokupiłem jedynie na przełomie 2010 i 2011 laptopa – Samsunga QX510.
W kwestii urządzeń mobilnych – duże zmiany… zmieniłem iP 3GS na iP 4 oraz zacząłem swoją przygodę z iPad’em – konkretnie iPad 2, który później wymieniłem na iPad 3.
Następnie fascynacja iPhonem narastała – JailBreak itp… po czym całkowicie wygasła na rzecz Androida.
Na początku 2013 roku zakupiłem Samsunga Galaxy Note 2 – tak rozpoczęła się moja przygoda z Androidem.
Później Note 2 zamieniłem na Galaxy S4.
Co stało się z Galaxy S4… Otóż pewnego dnia wyciągam go z kieszeni kurtki i widzę jakąś rysę – myślę – to nie możliwe. Po chwili okazało się, że to nie rysa, tylko pęknięcie ekranu. Od razu wiedziałem, że to musiało powstać jakoś samoistnie. Zawsze dbam o sprzęt i nie ma możliwości przypadkowego uszkodzenia. Poszedłem do serwisu (partner Samsunga – na Gajowickiej) [drugi serwis jest w Magnolii i różni się tym od tego pierwszego, że ten pierwszy wysyła sprzęt do Regenersis’a – a każdy zorientowany wie, co to za paskudny serwis i jakie robią wałki], pani w serwisie pooglądała, wysłuchała mnie i sprawdziła baterię – okazało się, że jest „spuchnięta” – podobno jakaś partia S4 miała ta wadę o czym Samsung wiedział. Poleciła mi sprzęt zostawić, a oni wyślą do serwisu (jak się później okazało kichowatego Regenersis). Serwis odpisał, że owszem bateria zostanie wymieniona, ale niestety pęknięcie to uszkodzenie mechaniczne i nie podlega wymianie gwarancyjnej. Pęknięcia nie było w ogóle widać praktycznie, nie miało żadnych znamion uszkodzenia mechanicznego. Powstało jak dla mnie w wyniku nacisku baterii na na konstrukcję. Odwoływałem się do Samsunga, ale oni nie chcieli podważyć decyzji serwisu. Poza tym ciężko jest odwoływać się do konsultanta, który nie ma ochoty na zbytnie zagłębianie się w sprawę. Na każde pismo odpisywali, że najlepszym rozwiązaniem jest wymiana wyświetlacza w autoryzowanym serwisie – LOL. Po jakimś czasie dałem sobie spokój, kupiłem LG G2, a S4 sprzedałem.
Połowa lat 10.
W końcu zmiana komputera. Pojawił się Core i5 i spółka, całą konfigurację można zobaczyć pod tym linkiem. QX510 jeszcze dobrze mi służy, więc póki co nie myślę o ultrabookach 🙂
Zamieniłem Galaxy S4 na LG G2 i jestem bardzo zadowolony. Wymieniłem iPad 3 na iPad Air.
Co dalej…?
W przyszłym roku pewnie LG G3 (jeśli wyjdzie to G4) lub SONY Xperia Z2/Z3 (Z4 jeśli wyjdzie)…
Mamy rok 2016, a w zasadzie jego końcówkę, więc wypada odświeżyć ten artykuł i uzupełnić o kolejne przygody.
W kwestii telefonów komórkowych więcej i szerzej można przeczytać w artykule, jaki opublikowałem na blogach dobreprogramy.pl pod tytułem Huawei P9 – geneza. Pokrótce dodam tylko, że po LG G2 istotnie zakupiłem SONY Z3, a po niej Samsung Galaxy S6, który obecnie wymieniłem na Huawei P9. Zmiany dokonały się także w kwestii sprzętów pozostałych. iPad Air zamieniłem na iPad Pro 12,9 128GB Wi-Fi + LTE, a poczciwego QX510 zamieniłem na MacBook Pro 13 Retina, o którym możecie poczytać również na blogach DP w artykule zatytułowanym Mój pierwszy MacBook – wrażenia. Zmiana nie ominęła też mojego komputera w biurze, jego parametry można zobaczyć tutaj.
— AKTUALIZACJA 27.10.2016 —
Jednak wymieniłem P9 na Honor 8. Rysujące się plecki w P9 to nie ma moje nerwy, a coverów i innych zakładanych wynalazków nie uznaję. Także do mojej przygody mogę dopisać kolejny model.
— AKTUALIZACJA 16.01.2017 —
Czas na kolejne zmiany… Honor 8 poszedł w zapomnienie – tylko z jednego w zasadzie powodu – brak Gorilla Glass 4. Przez ten mankament musiałem go nosić w Slim Coverze, który specjalnie nie powiększał gabarytów, ale pomimo swojej przezroczystości psuł wygląd. Teraz powróciłem do swoich androidowych korzeni i stałem się posiadaczem Samsunga Galaxy S7 edge. Dlaczego edge? Z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest ekran 5.5 cala, a drugim bateria 3600 mAh. Reszta oczywiście jest wszystkim znana i jest na najwyższym poziomie. Póki co jestem bardzo zadowolony, ale z ciekawością patrzę w kierunku nadchodzącego Galaxy S8.
— AKTUALIZACJA 05.06.2017 —
Udało się – mam Galaxy S8+. Dlaczego ten model z +? Pisałem już o tym tutaj. Teraz widzę, że to był naprawdę dobry wybór. Urządzenie jest genialne.
Grudzień 2017 przyniósł jeszcze jedną zmianę, do mojego zestawu z 2014 roku, który po drodze był już modyfikowany o pamięć RAM, dołożyłem kartę graficzną PALIT GeForce GTX 1060 6GB 192 bit, DUAL FUN
Końcówka lat 10.
Rok 2018, kolejna zmiana nastąpiła nieoczekiwanie, prawie 3 tygodnie temu utraciłem mój SGS8+, niestety całkowicie przypadkiem i bez mojej wiedzy. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i tym razem postawiłem na Xiaomi Mi Mix 2S. Dlaczego akurat Xiaomi? Bo ma doskonały stosunek ceny do jakości i wydajności. Dlaczego nie Mi8? Bo ma dużego notcha, który w tym wydaniu jest dobrym rozwiązaniem w moim mniemaniu. Póki co jestem bardzo zadowolony. Obawę miałem o jakość zdjęć, ale naprawdę nie ma się czym wstydzić i nie są gorsze od tych robionych SGS8+. Bateria trzyma naprawdę dobrze – dwa dni bez problemu – czego nie mogłem zaznać w SGS8+. Dużo lepiej współpracuje też z zegarkiem Gear S3, co jest dla mnie sporym zaskoczeniem, co opisałem w tym artykule.
— AKTUALIZACJA 12.01.2019 —
Przyszła pora na zmiany. Mi Mix 2S miał jedną wadę, która zaczęła mi doskwierać. Mam tu na myśli kamerkę do selfie na dole. Obracanie telefonu to rozwiązanie, które działa tylko z natywną aplikacją aparatu, niestety nie działa w popularnych programach jak Facebook, Instagram, TikTok, Whatsapp itp. Dodatkowo pojawiły się telefony o znacznie ciekawszym, w moim mniemaniu, wyglądzie. Wybór padł na Huawei Mate 20, ale wersja bez Pro, bo mam dość zakrzywionych ekranów. Póki co jestem zachwycony tym telefonem, pod każdym względem. Jedyne czego mi brakuje to ładowanie indukcyjne, ale jakoś to przeżyje 🙂
Interesująca notka! Wielką historie (w tym wypadku informatyczną) najlepiej poznaje się przez te mniejsze, osobiste historie i wspomnienia 🙂 Mam wrażenie, że nostalgia za minionymi sprzętami nie jest nostalgią samą w sobie. Przecież tamte komputery miały naprawdę klasę! Nie mówię tutaj o przedpotopowych, ale o tych współczesnych, nie całkiem nowych, ale niedostępnych już w regularnej sprzedaży. Dziś do złapania są obecnie wyłącznie w sklepach z drugiej ręki (np. http://www.servecom.pl). Szkoda, że sprzęty używane mają słaby PR, bo w parametrach bywa, że w niczym nie ustępują wielu nowościom.
Dziękuję za komentarz, nie spodziewałem się, że ktoś zainteresuje się tym tematem a w dodatku zostawi komentarz. Zainspirowało mnie to do małej aktualizacji, bo artykuł był pisany w 2014 roku, a od tamtej pory sporo się zmieniło.